Thursday 30 May 2013

Kolejowa Majówka 2013











W zeszły weekend [ 26.05.2013 ] odbyła się kolejna edycja Kolejowej Majówki organizowanej przez SMK Nowy Sącz.
Chociaż oficjalnie impreza miała się zacząć o godzinie 10, to już o 5: 30 ze stacji w Chabówce ruszył podsył składu do Nowego Sącza. Skład z mniejszymi i większymi problemami podążał do Sącza, ale na szczęście dzięki staraniom drużyny parowozu na sądecki dworzec wtoczył się zgodnie z planem. Niestety moje wrodzone lenistwo nie pozwoliło mi ścigać składu od samego początku drogi, ale po ciężkiej walce pierwsze spotkanie z podsyłem zaliczyłem w Klęczanach niedaleko Nowego Sącza.
Pomimo wcześniejszych informacji o obrocie parowozu na obrotnicy i powrocie tę drem do przodu, okazało się, że zrezygnowano z tego planu i skład pojedzie, jak bóg przykazał, kominem naprzód :) Podczas oblotu składu i czynności związanych z wodowaniem na peronie dworca trwała feta połączona z pokazami artystycznymi.
Równo o godzinie 10:30 pociąg złożony z parowozu Ty42-107 i siedmiu zabytkowych wagonów wyruszył w drogę do Chabówki. Po drodze skład wzbudzał wielką sensację i ciekawość i okolicznych mieszkańców, którzy nieraz całymi rodzinami wychodzili żeby popatrzyć na przejeżdżający skład.
Po kilku kilometrach od stacji początkowej, w okolicach przystanku Nowy Sącz Chełmiec, pociąg został zatrzymany przez partyzantów z Grupy Rekonstrukcyjnej, po czym rozegrała się inscenizacja bitwy o zatrzymany pociąg. Jako, że zarówno walka, jak i cała impreza odbywały się w bardzo przyjemnym nastroju, nikt nie zginął, a pociąg po chwili postoju ruszył w dalszą drogę :)
Pierwszym planowym przystankiem była Męcina. Kilka minut postoju, mała feta w peronach i odjazd w dalszą drogę… niestety mokre szyny i trawa zroszona wcześniejszym deszczykiem sprawiła, że siedmio wagonowy skład zaczął pod górę boksować, ale profesjonalizm drużyny trakcyjnej nie pozwolił, by taka błahostka przeszkodziła w dalszej jeździe. Przejazd pociągu owocował przepięknymi efektami dźwiękowymi... dźwięk ciężko pracującego parowozu i gwizdy gwizdawki przecudownie odbijały się echem od okolicznych stoków, co można usłyszeć na filmach, na które serdecznie zapraszam :)
Pogoda tego dnia była bardzo kapryśna. Prognozy mówiły o całodniowych opadach, jednak aura była nieco bardziej łaskawa pokropując uczestników oraz grupę pościgową przejściowymi mżawkami. Niestety przed Limanową deszczowe chmury wzięły górę nad zabawą i lunęły rzęsistym deszczem. Ulewa trwała krótko, ale towarzyszący im lekki deszczyk odpuścił dopiero przed stacją w Tymbarku.
Kolejną stacją, na której zatrzymywał się imprezowy skład była Dobra k. Limanowej. O ile dojazd do Dobrej nie stanowił problemu, o tyle stromy podjazd pod następną stację – Kasinę Wielką spędzał sen z powiek uczestnikom i organizatorom. Na szczęście od Dobrej pogoda zaczęła się znacząco poprawiać i po suchych szynach skład wjechał bez problemu na jedna z najwyżej położonych stacji w Polsce.
Tu zaplanowano dłuższą chwilę oddechu, która uczestnicy mogli wykorzystać na podziwianie widoków rozciągających się ze stoku oraz przejażdżkę wyciągiem na szczyt stacji narciarskiej na Śnieżnicy.
Od teraz było już tylko z górki ;) po półtoragodzinnym postoju skład ruszył w dalsza drogę prowadzącą już niemal tylko w dół do Mszany Dolnej, w której wykonano pamiątkowe zdjęcie wszystkich uczestników imprezy.
W promieniach słońca skład wyruszył w dalszą trasę, a grupie pościgowej nie zostało nic innego, jak podążyć za… przed nim ;) Niestety gęsty ruch i kierowcy chcący przyjże się pociągowi z parowozem skutecznie przeszkadzali w ściganiu, ale umiejętne operowanie gazem i hamulcem ostatecznie uratowało jeszcze kilka miejscówek znajdujących po drodze ;)
Ostatnią stacją przed Chabówką była Rabka Zdrój, gdzie skład spędził 20 minut po raz kolejny wzbudzając sensację i zainteresowanie przechodniów i turystów. Odjazd nastąpił o czasie i jak na przedwojenną kolej przystało, z przedwojenną punktualnością zameldował się na stacji docelowej skąd zjechał na teren Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce. Tu uczestnicy imprezy mogli obejrzeć zgromadzone w skansenie eksponaty oraz przyglądnąć się jak wygasza się parowóz po zakończeniu pracy. Dla bardziej śpieszących się imprezowiczów podstawiono od razu autokary mające zawieść ich do Nowego Sącza.
Pomimo kapryśnej aury, problemów z GPS’em, awarii głównego aparatu i kilku innych przygód impreza była bardzo udana i aż żal pomyśleć, że prawdopodobnie już więcej się nie powtórzy. Pozostaje tylko złożyć podziękowania i gratulacje organizatorom i trzymać kciuki, aby PKP PLK zmieniło zdanie nt. zamknięcia linii D29-104 z Nowego Sącza do Chabówki.

Żeby tradycji stało się zadość ;) Szersze foto i filmoto:

J.