Buenos dias;) Jak obiecałem, relacji ciąg dalszy ;)
Po ciekawym poranku i trącącymi monotonią prognozami na resztę
dnia podjąłem męską decyzje i przeniosłem się na lotnisko w podkrakowskich
Balicach. Droga długa, człowiek niewyspany, ale jakoś szczęśliwie i bez
dłuższych przyśnięć dotarłem do celu. Niestety zmęczenie wymusiło na mnie
krótką sjestę, podczas której aparaty pozostały w torbach, a ja tylko
obserwowałem… lub bardziej nasłuchiwałem, co działo się dookoła ;)
Ładowanie baterii chwilkę potrwała, ale niemal nowonarodzony
ruszyłem do działań :) Na pierwszy ogień tradycyjna „górka” – wzniesienie od
strony progu 25, z którego przepięknie widać caaaaały port lotniczy oraz pas
startowy, a lądujące samoloty przelatują 20 m nad głową :) cudowne uczucie ;)
Zawsze, gdy wchodzę na górkę przeżywam dreszczyk emocji, czy
na płycie postojowej nie gości jakaś ciekawostka. I tym razem moje nadzieje nie
zostały zawiedzione :) na płycie postojowej stał Boeing 767-332(ER) [ Reg. N177DN
] należący do linii Delta Airlines.
Słońce leniwie przesuwało się po niebie, ruch lotniczy dopisywał
jak to w Krakowie, a czas coraz bardziej zbliżał mnie do realizacji głównego
celu przyjazdu – poszukiwania miejscówek od strony progu 07.
Godzinka na górce przeleciała jak samoloty i nadszedł czas
na przeniesienie się na drugą stronę lotniska. Na pierwszy ogień poszło
miejsce, które już od dłuższego czasu mnie korciło – górka pod kościołem w
Morawicy.
Widok z górki okazał się piękny, również było widać całe
lotnisko, niestety specyfika terenu sprawiła, że przez większość dnia samoloty
są lekko pod słońce – ale cóż… jako, że złej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy
postanowiłem nie narzekać ;) kilkudziesięciominutowe badanie potencjału
zakończone kilkudziesięcioma zdjęciami i kilkoma filmikami przyniosło
zadowalające efekty :) Nadszedł czas na przeniesienie się w okolice magazynów,
których budowa wstrzymała kiedyś funkcjonowanie lotniska na kilka dni ;)
Od mojej ostatniej wizyty wiele się w tamtym miejscu zmieniło,
zaczynając od tego, że wyrosły magazyny, a na tym, że poprawiła się możliwość
dojazdu skończywszy. Tego dnia samoloty startowały z pasa 25. Stojąc po stronie
07 po starcie przelatywały niemal nad moją głową. Tabuny Embraerów, Boeingów i
tym podobnych Airbusów nie pozwoliły na dłuższą chwilę odpoczynku. Dodatkowo
spotting urozmaicały całodniowe szkolenia naszych pilotów wojskowych na samolotach
CASA C-295M, którzy cały dzien trenowali
krótkie podejścia, lądowania i starty oraz operację zwaną „touch and go”.
Gdy buszowałem w okolicach magazynów moje oczy
zarejestrowały ruch dzisiejszego rodzynka - Boeinga 767 Delta Airlines. W
pierwszym odruchu pomyślałem, ze nie jest ze mną dobrze i zmęczone oczy
zaczynają mi płatać figla, ale chwila w bezruchu i…. RUSZA SIĘ !
Szybka analiza, co mogę wyciągnąć z zastanego terenu i
szybkie ulokowanie się na najlepszej możliwej miejscówce. Ruch lotniczy
zapracował na moją korzyść, Delciak musiał ustąpić pola lądującym właśnie
maszynom i odstać swoje przed wjazdem na pas. Sama procedura startowa trwała
szybko… wjazd na pas, pełna moc, V1, Vr i poleciał.
Jako, że wieczór zbliżał się nieubłaganie, zmęczenie się
potęgowało pasowało się powoli zbierać i opuszczać Krakowskie tereny. Jednak
lotnisko chyba mnie polubiło i nie chciało dac mi odjechać – co wsiadłem do
auta i miałem przekręcać kluczyk, to słyszałem kolejne lądujące lub startujące
maszyny ;) W taki sposób udało się jeszcze upolować B737 linii Airberlin [ reg.
D-AGEC ] oraz Jet2 [ reg. G-CELO ].
Mógłbym tak wsiadać i wysiadać pewnie jeszcze długo, ale
podjąłem kolejną tego dnia męską decyzję – PAPA BALICE. JADĘ ! I nie było, że
boli ;)
Wyjebany jak kuń po westernie, ale zadowolony późnym
wieczorem dotarłem do domu :) Wypad tradycyjnie zaliczam do udanych ;)
Więcej zdjęć oraz filmiki:
J.